Dzień po ślubie przychodzi do nowożeńców ich wspólna przyjaciółka
Przyjaciółka: "No jak tam świerzaki? Teraz możecie do siebie mówić mężu i żono"
Pan młody: "Już od dawna tak do siebie mówimy."
Przyjaciółka: "Od jak dawna? Przecież odpowiedziała ci na zaręczyny z 5miesięcy temu"
Panna Młoda: "Ale ja mówię mu mężu już odkąd zaczęłam z nim chodzić. Już po miesiącu jak byliśmy ze sobą to wiedzieliśmy, że spędzimy ze sobą resztę życia."
Przyjaciółka: "Ale, ale zaczęliście ze sobą chodzić ponad 10lat temu jak ty jeszcze 18 lat nie miałaś!"
Pan Młody: "Nikogo tak wcześniej nie kochałem, musiałem się z nią ożenić, nie przetrwałbym bez niej ani jednego dnia."
Panna Młoda: "A ja powyrywałabym sobie wszystkie włosy z głowy gdybym go straciła, musiałam za niego wyjść. Teraz jest mój i mam to na piśmie...Mężu."
Pan Młody: "A ciebie, Żono"
Dali sobie buziaka a przyjaciółka się rozbeczała
Przyjaciółka: "Ja też tak chcę! Ja mam tylko kota który mnie nie lubi!!!"
Panna Młoda: "Hej! Masz jeszcze nas!"
Przytulają się w trójkę.
Pan Młody: "To ty nas ze sobą poznałaś. Dziękuje, bez ciebie bym nie poznał miłości swojego życia."
Panna Młoda: "Ja też dziękuję, gdybyś mnie wtedy nie zabrała ze sobą to teraz pewnie byłabym z jakimś kretynem."
Przyjaciółka otarła łzy i powiedziała śmiejąc się: "Jak to? Przecież właśnie za jednego wyszłaś."
Kretyn: "Oż ty!"
I zaczęli gilgotać swoją przyjaciółkę po żebrach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz