środa, 28 grudnia 2016

Monia, Domi, Soczi

Miałam wam w końcu opowiedziec a pouczyć się trochę i poszłam spać.
Jak może czytaliście wcześniej miałam ten wypadek że uderzyłam się w wargę i przełożyłam sobie wizytę u dentysty z 9.01 na 28.12. okazało się że wszystko jest w porządku.
Potem miałam ponad godzinę do spotkania z Domi więc zadzwoniłam do Moni czy jest w domu. Była. Miała się właśnie zbierać do DG ale trochę ją zatrzymałam. Pogadałysmy o różnych rzeczach. Było fajnie się z nią spotkać. Stęskniłam się. Jakoś z nikim tak się nie dogadywalam jak z nią. Wiem że ta znajomość czasem nie należała do najlepszych ale z nikim chyba nie miałam takiej nici porozumienia jak z Monią. Ona mnie wyciągnęła z depresji a jak ją od siebie odsunęłam to zaczęła nawracać.
Tak sobie czasem myślę że chyba po tym jak Ola odrzuciła Monie to taką osobą która mieszka w Oli życiu jestem teraz ja.
Z Anią idę chyba na studniówkę. Ale to zobaczymy jak będzie.
A z Domi było fajnie się spotkać. Pogadać. Poruszaliśmy nawet tematy o USA i Rosji. A potem cisnęłyśmy bekę z ludzi na klasie bo się kłócili o prezent dla Soczi (mojej wychowawczyni, to nie jest jej nazwisko tylko skrót od niego).
Dzień ogóle udany.
Ale dziś mam dużo latania między DG a Bn więc trzymajcie kciuki żebym wszędzie zdążyła bo dzisiaj znowu muszę być w dwóch miejscach na raz.

Pięknie jest, nie skromnie bardzo jest

https://youtu.be/iwWbAxQGmKc
https://youtu.be/nOo-6j9FPhM

Monia i Krysia to jak 2 i 2

Poszłam do Moni. Chyba odnowie kontakt. Z nikim się tak nie czuje. Tylko my jesteśmy siebie warte. Tak samo zepsute. Jak będę w domu to opiszę wam tego więcej ale jak narazie jestem z Domi w M1. Do zo wieczorem kochani.

Sny do znudzenia

Miałam taki okropny sen. Że się całowałam z Rybką i potem się obudziłam że mam Bartka. Nie wiem czemu ale w snach zawsze o nim zapominam a potem on rozbrzmiewa w mojej głowie i wypełnia moje myśli.
Za każdym razem śnię że go tracę przez siebie. Przez własną głupotę.

Może i co za dużo to nie zdrowo, ale brak czegoś to czysta tortura.

Z cyklu chciałam dobrze ale wyszło jak zwykle

Znacie ten moment kiedy chcecie dobrze ale nie pomyśli cię i kogoś Danucie komu właśnie chcieliście zrobić coś miłego i po części rozwiązać jego problemy? Ale robicie z igły widły i zamiast wielkiej radości jest płacz i złość? To uczucie jest okropne i nie wiecie co ze sobą zrobić bo wszystko, dosłownie wszystko zależy od tej drugiej osoby.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się tak cudownie. Może i miałam lenia. Trochę poroniłam chemii. Poogladalam singielkę i pojechałam Dadzie po prezent z Jędrzejem. A potem wszystko po równej linii spieprzylam. Skrzywdziłam przyjaciółkę. Byłam głupia i to bardzo. Z cyklu chciałam dobrze ale wyszło jak zwykle. Nie pomyślałam. Przyznaje. I poczułam się potem podle. Ale chciałabym usłyszeć "okey wybaczam ci ale więcej tak nie rób" ale chyba się tego nie doczekam.
Kurwa no. Nawet pod koniec roku mi życie nie wychodzi. Nie wiem co mi szczeliło do łba. Przecież ja nie jestem taka. Nigdy bym jej nie skrzywdziła. Wolała bym już samą siebie. I tutaj jest pies pogrzebany. Wolałabym skrzywdzić siebie. A najlepiej sprawić żebym znikła. Żeby z mojej strony znikł wstyd i złość na samą siebie a z drugiej strony żeby znikło wieczne rozczarowanie moją osobą od innych. To ciągle kręcenie głową na mój widok. Tak jakby w mojej twarzy było coś nie tak. Tak jakby byli we mnie coś czego nie da się usunąć a co jest niedopuszczalne. Dlatego w końcu odsuwane się ze swoją ciekawością pt. "co powiedzą o mnie i jak bardzo brutalnie?" oraz ze swoim rozczarowaniem samą sobą. Moimi myślami że najlepiej by było jakby mnie nie było. Czytanie o adsorpcji i bakteriach brodawkowych to pikuś w porównaniu z tym jak poradzić sobie z niechęcią do rozwiązania problemów a szczególnie takich których nie powinno być w danym czasie. Nie chce słyszeć "musimy porozmawiać". Nie chcę słyszeć "ale i tak jestem na ciebie zła". Nie chcę słyszeć "ty guwniaro". Okazuje się że najlepiej być samemu. Jeśli samotność cię nie zabije w samotności to w życiu pełnym ludzi każdy człowiek z osobna.
I na koniec oczywiście przyszło mi się popłakać w supermarkecie i pokłócić z B. o jego studia.

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Lodowisko z Dadą

Od nowa

Moje ostatnie wpisy na blogu nie były cudowne. Ale dużo się działo. Jakoś sytuacja sama się opanowała a w sumie to bardziej od niej uciekłam. Konkretnie to od mamy. Po wigilii zostawiłam ją samą w domu i pojechałam nocować u Krzyska. Było fajnie. Następnego dnia od Krzyska odebrał mnie Bartek. U Bartka był rodzinny obiad i kolacja. Pogadałam z Patrykiem o Moni ale nikomu nie mogę powiedzieć co mi powiedział. Nawet Bartkowi nic nie powiedziałam. Słowo to słowo. Ale było miło u Bartka. Nie licząc małego wypadku. Nachyliłam się do Mary która siedziała na podłodze i ona mnie wystraszyła i uderzyłam dolną wargą w kant stołu. Mam aparat na zębach więc odbił się na wewnętrznej stronie wargi i mam tam teraz nie fajną ranę. Przyłożyła sobie lodu ale jak odstawiłam to to strasznie napuchlo. To było straszne. Jeszcze jakby mi się to w domu stało to ok ale u B.? (Będę w skrócie pisała że "B." To Bartek) No dziewczyny wiedzą jak to jest. My chcemy ZAWSZE być idealne i piękne a tu nagle wyskakuje mi buła na ustach która boli i nie mogę przez nią mówić i boli. To nie było przyjemne. Oczywiście nie chciałam się z tym obnosic no bo kto by chciał? Więc przy B. zastanawiałam się i odwracalam głowę. B. było potem smutno bo "traktowałam go jak powietrze" ale naprawdę to dla kobiety ogromny dyskomfort i powód do wstydu. B. i tak cudownie się zachowywał. Nie chwalę go bo jest moim ideałem ale dlatego że mimo iż byłam nie umalowana rozczochrana nie wyspana i z wielką bułą na twarzy to i tak mówił że jestem jego Księżniczką. To było kochane.
B. odwiózł mnie do domu o 1 w nocy czyli dziś. A dziś rodzinna posiadowa była u mnie i dobrze się bawiliśmy grając w kalambury. Było wyjątkowo dobrze.
Tak o to święta dobiegły końca.

sobota, 24 grudnia 2016

środa, 21 grudnia 2016

Zazdrość o nałóg

"Singielka" taki serial na TVN. Zaczęłam oglądać z tatą na TVN player. Tata w pewnym momencie wstał, podszedł do barku, wypił 1/4 butelki na raz czegoś co wyglądało jak wiśniówka. Na pewno była to jakaś nalewka.
Mama wróciła, zrobiła kłótnie ale w końcu zaczęła pić z nim.
Napisałam do Martyny czy mogę u nich nocować. Zgodziła się bez zbędnych pytań.
Poszłam, spakowałam się, ubrałam, krzyknęłam, że Idę nocować do Krzyska i wyszłam.
Nie dzwonili. Nie pisali. Wróciłam następnego dnia przed 18:00 bo miałam lekcje do 16 i pojechałam do Alex podać jej lekcje.
Mama pytała czemu wczoraj tak uciekam ale nic jej nie wyjaśniłam i w sumie uciekłam od odpowiedzi.
Czuje że z tą ucieczką dobrze zrobiłam. Ale myślę że może trzeba było powiedzieć co mi nie pasuje? A może w ogóle ucieczka od problemów nie był dobry? Sama nie wiem. Jestem zazdrosna o alkohol. Myślę że rodzice nie mogą pić przy mnie, albo ja albo alkohol.
A może przesadzam? A może powinnam tatę zaciągnąć do specjalisty? Sama nie wiem.

niedziela, 18 grudnia 2016

Rozmowy cz. 5283618

Myje swój talerz po zupie. Tata wchodzi do kuchni z pustym talerzem bo też już zjadł i mówi
-O myjesz. Zmyjesz też mój?
-Tak.
Tata zaczął coś tam mówić do mamy a ja wzięłam ten talerz ojca i mówię do niego
-Ale ty pieprzysz
Tata się obruszyl i taki zdziwiony pyta
-Co?!
Już widzę że zaraz wybuchnie więc mówię
-No na obrzeżach talerza masz pełno pieprzu

poniedziałek, 12 grudnia 2016

Sen

Śniło mi się że byłam bratem jednej dziewczyny. Ta dziewczyna umarła i musiałem pojechać w jedno miejsce żeby powiedzieć o tym jej chłopakowi który na nią czekał. Gościu tak się wściekły z bezradności że kiedy jechalismy na dwa auta przez działki to skasował kilka bram jeździł po trawnikach itp. Starałem się go uspokoić. Wiedziałem że moi rodzice są na działce. Więc mu zaproponowalem pójście do nich. Ale wyszedł gościu że strzelbą i chciał do nas strzelać bo zniszczyliśmy mu posesję. Ale jego żona krzyknęła że nie jest mężczyzną bo nie umie się bić tylko strzela do wszystkich. A ja korzystając z okazji powiedziałem że ja i chłopak mojej zmarłej siostry slynismy z szybkości i (uśmiechając się do kobiety przy,y domku) z grubości i zaczęliśmy biec zrywając jeżyny. I dobieglismy do działki moich rodziców a ja miałem jeszcze jedna jezyne w ręce

Znowu go skrzywdziłam. Brawo ja.

Mam dość

https://youtu.be/GUnq6TcM3h0

https://youtu.be/I2cW1By8dw8

Jestem już wykończona. Wymioty, zapalenia, antybiotyki, nerwicę, testy, zagrożenia, leki przeciwbólowe, oskarżenia o to że nie pomagam w domu, brak czasu dla przyjaciół i chłopaka, myśli samobójcze, brak chęci wstawania z łóżka, wracanie do domu że szkoły o 17, mam dość. Tego jest za dużo. Matka się mnie czepia że nie pomagam w domu i że mam zagrożenie z ang, ojciec że cały czas choruje jakby to była moja wina, B. że mam mało czasu dla niego, wszyscy przyjaciele narzekają że nie mam dla nich czasu, na biurku piętrzą mi się książki do przerobienia a w kalendarzu coraz więcej sprawdzianów. Ile można? A najgorsze jest to że ja już naprawdę nie mam na to wszystko siły. Jestem przemęczona. Ale najgorsze jest to że budzę się codziennie i tak bardzo tęsknię za cięciem się, ale nie mogę tego nikomu powiedzieć, Bartek mnie opieprzy tylko że jak to zrobię to on sobie też, Dada się wystraszy żebym tego nie zrobiła a Ola może będzie chciała coś poradzić ale pewnie nie pomoże i zaraz wygada Bartkowi albo Jędrzejowi. Może to dziwne ale łatwiej mi o tym pisać i wrzucić ten post do netu jak kropelkę do oceanu niż pisać albo mówić do konkretnej osoby. Wiem że na pewno przeczyta do Dada i dziękuję ci Daduś że chociaż ty to czytasz. Może ew jeszcze Tosiek ale sama nie wiem czy jeszcze na bloga wchodzi czy nie. Jestem tchórzem. Nie potrafię mówić o swoich problemach w prost. Z resztą. Jakie to problemy? Jak u każdego innego człowieka. Nauka, praca, choroba, dom, znajomi, miłość. To wszystko normalne i może ktoś powiedzieć że inni mają gorzej i sobie radzą. Tak. Zgadzam się ale ja nie mam psychiki innych. Ja to ja. I nic tego nie zmieni. Zastanawiam się czy nie pójść do pani pedagog w szkole ale to mnie jeszcze bardziej dołuje że mogę się wygadać przed obcą osobą a przed przyjaciółmi nie mogę. Z resztą chodzenie do pedagog czy do psychologa to tak jakbyś nie miał przyjaciół bo nie mam sie komu wyżalić. A po za tym co będzie jak mnie znowu wyślą do psychiatry? Tym razem chyba będzie większe prawdopodobieństwo że trafię do szpitala. Ale w sumie jak tak na to patrzę to czemu nie? Może leki mi pomogą. W końcu wszystkie nasze humory to w rzeczywistości tylko chemia. Ale cały czas mam w głowie opowieść Budynia. Miał on koleżankę z depresją i ona właśnie trafiła do szpitala. I jak wróciła to już nie była tą samą osobą. A mi zawsze wszyscy powtarzali że mam się nie zmieniać. Z resztą to B. mógłby mnie zostawić no przecież jak się zmienie to może mi powiedzieć że on się zakochał w innej Krysi i że jej już nie ma i odejdzie. W sumie to tylko on mnie tu trzyma. Chyba bym już dawno coś sobie zrobiła. Chociaż sama nie wiem. Chyba jestem zbyt dużym tchórzem. A ten post dodatkowo świadczy o mojej beznadziejności. Cudownie. A tak na dokładkę daje wam szklanego człowieka i znów wszystko poszło nie tak.

niedziela, 11 grudnia 2016

Ciekawe czy B. czytam mojego bloga. Pewnie nie. A szkoda. Dowiedział by się w tedy że codziennie wymyślam różne sposoby na samobójstwo.

piątek, 9 grudnia 2016

https://youtu.be/EasWdq7Njgo

Rodzinne rozmowy

Ojciec wieczorem wrócił do domu z miasta. Siada przy mnie i mamie i jeszcze Ciocia Ania jest.
Tata: Pełno policji na ulicach. Wszędzie stoją
Mama: To co oni tak stoją?
Ja: No jak to? W końcu na zimowe zmienili.

XD

czwartek, 8 grudnia 2016

wtorek, 6 grudnia 2016

Sen

Śniło mi się że spotkałam Monie na wyjeździe zimowym. W piwnicach grała Kinga Pieklak z jakimś sławnym gościem. U góry pokazywałam Oli szkole tańca extreme chociaż w rzeczywistości tak nie wygląda. A potem z Monią byłam na tym kuliku i ona poszła na stok z kermitem i sową. Obaj mi powiedzieli że jadą na obóz letni. A potem Monią wygrała jakiś wyjazd w Tatry za granicą. Spotkałam jakiegoś gościa któremu to wszystko opowiedziałam a on traktował mnie jak szmatę.
Śniło mi się jeszcze że miałam się spotkać z Dadą ale ona nie mogła bo miała grzyba na roślinie w akwarium a miała 3. Ale powiedziałam jej że zrobię zdjęcia tego grzyba i pójdziemy do m1 i tam gościu jak to zobaczy to będzie wiedzieć co zrobi.

Ten sen z Dadą był spoko ale o ten z Monią jestem zła. Nie mam teraz czasu myśleć o straconych przyjaciołach. Ale czy ona na pewno była moją przyjaciółką? Nie nie nie nie nie nie. Nie zwracam sobie tym głowy.

sobota, 3 grudnia 2016

Wszystko co dobre umarło po tygodniu jak motyl

Moja motywacja do działania maleje z każdym dniem tej okropnej zimy. Cała chęć do życia i w ogóle do czegokolwiek straciła swoją moc. Jestem wypompowana. A tak naprawdę to chcę wrócić do starych uzależnień. Nie chcę wstawać z łóżka. Nie chcę się uczyć. Tylko spać. Nic nie robić. Nie mieć nikogo na głowie. Tylko spać. Ale w końcu tyle roboty jest moją zasługą więc chyba zasłużyłam na nie przestaną noc. Zginanie karku i takie tam. Moja samoocena spadła i to bardzo. W sumie to moje myśli powtarzają w kółko "jesteś beznadziejna".