wtorek, 8 marca 2016

Dzien kobiet...na słodko

Rano dokladnie o 6:15 pod moim blokiem pojawil się dexter. Bylismy umuwieni i w ogóle ale budzienie mnie o tej godzinie gdy mam na 10 do szkoly jest dowodem szczególnego okrucieństwa. Nie mniej jednak jezdzenie do DG a potem do Będzina i do Sosnowca i odprowadzenie mnie do szkoly bylo bardzo mile jak i jedzenie razem śniadania. Jest moim prywatnym braciszko-idiotą ale i tak go uwielbiam. Moge na nim polegać. Oddał krew w Sosnowcu. Potem SPR z ang. A na geo każda dziewczyna na lawce miala zestaw jak na zdjęciu: tulipan i torebka z czekoladą i blyszczykiem. Bylo to bardzo urocze. Czekoladę dostalam wczoraj od taty.
Trening dzisiaj osty boli mnie od nadgaratkow po łokcie. Na lewym łokciu mam wielkiego siniaka. Dzieło Bartka który nosil mnie i obijal o framugi. Ale mimo to lubie jak mnie nosi. Czuje się w tedy bezpieczna i tak blisko niego... Ale juz dosyć tych kretynakich opowiadań. Jutro zdawanie ang i kartkowka z pp oraz teatr. Wiecie co to oznacza? Że zaraz idę spać i wstaje z samego rana :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz