Snilo mi sie ze bylam dziewczyna z czerwonym warkoczem i mialam.przyjaciolke blondynke i jej chlopak.nalezal do sekty i ja nie chcialam do niej nalezec wiec.mnie wysadzili gdzies na jakims zadupiu bez mozliwosci skontaktowania sie z nikim.
Staralam sie kogos zatrzymac na autostradzie ale niezbyt mi sie to.udawalo. W koncu zatrzymal.sie maly stary dwudrzwiowy granatowy opel astra. Wysiadl.z niego mily i przystojny facet. Na poczatku nie chcialam z nim jechac bo myslalam ze jest sam ale na tylnej kanapie wiozl malego chlopca i dziewczynke krorzy spali. Stwierdzil że da mi chociaz zadzwonic. Zadzwonilam do mamy ale nie odebrala. Facet mi sie spodobal i to bardzo. I ja jemu chyba tez. Wydawal sie taki...dobry. powiedzial że niedaleko ma przyjaciol i moze mogliby mi jakos pomoc. Wsiadlam do niego. Pojechalismy do jego "przyjaciół". Okazalo sie ze nalezy do tej samej sekty co chlopak mojej przyjaciolki. Niestyty zamiast mi pomoc powiedzieli ze nusze z nimi zostac. Zrobili mi tatulaz.na.nadgarstu jakby oznaczenie. Kazdy procz faceta z astry mnie tam dreczyl. Nawet moja przyjaciolka zafarbowala mi moj warkocz na ciemny brąz. Udalo mi sie jednak odratowac czerwien. Za to ja przywiazalam ją do krzesla i ogolilam.na lyso. Potem byl atak zombi i uciekalam z dziećmi tego faceta do lasu.
Choooooore
wtorek, 11 kwietnia 2017
Sen
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz