Pojechalam do Bartka bo jego mama i brat mieli łączone urodziny (Piotrek 27.04, teściowa 02.05 czyli łączenie dosyć oplacalne). Był wujek Grzesiek z ciocią Wiolą i Patrykiem, a Piotrek mial dwóch kolegów i koleżankę. Przedtem pojechaliśmy jeszcze z Bartkiem po naszyjnik i kolczyki że to od Romka. Spodobaly się bo na kolejny dzień nalozyla do kościoła. Ja za to po trzech drinkach i opowiązkowym szampanie zamiast jechać do domu to zostalam ale nie że usnęłam czy coś tylko Romek namówił Gabi i zostałam. Fajnie było. A z Bartkiem a może bardziej przy Bartku muszę więcej pić albo coś bo on musi się przyzwyczaić ze mimo iz pije to wiem na ile mogę sobie pozwolić. Muszę go przyzwyczaić żeby nie robił z siebie mojego rodzica który stoi nade mną i liczy ile dziecko wypiło a potem leci się bawić w piłkarzyki i palić papierosy. To śmieszne jest. A jak ma czlowiek zły dzień to impreza taka jak znalazł. Ale to wszystko po malutku. Tak czy siak. Padłam i tyle było z nocki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz