poniedziałek, 4 kwietnia 2016
18-stka Igora i...coś jeszcze.
Było bardzo fajnie. Miałam bitwę taneczną z jednym gościem. Poznałam fajnego chłopaka Adama. Mimo niektórych sytuacji było bardzo fajnie. Ale wino było okropne jak witamina C w płynie. Ble. Szkoda tylko że Bartka nie było. Mimo głośnej muzyki, alkoholu i fajnych ludzi jakoś cały czas byłam myślami przy nim. Martwię się przez cały czas. Boje się jego pracy. Boję się być tak długo bez niego. Tylko przy nim czuje się bezpiecznie. Nawet się nikomu wyżalić nie mogę bo ufam tylko i wyłącznie jemu i dlatego pisze to wszystko publicznie na blogu. To żałosne. Płaczę cały czas. Ciąży mi to, ale nie chcę żeby rezygnował. Kocham go i mam nadzieje, że to przetrwamy. Ciężko mi. Już nie wiem co mam robić. Zapadam się coraz bardziej w pracy. Boje się że będzie jak wcześniej, jak cały czas siedziałam z nosem w podręcznikach i pracach dodatkowych nie wychodząc z domu na weekendy byle żeby uciec od problemów z rodzicami, przyjaciółmi, rozsypanym sercem. Mogę przez to wszystko stracić, a w końcu po ponad dwóch latach znowu jestem szczęśliwa. Boję się. Nie wiem do kogo mam się zwrócić. Dada mnie wysłucha, ale nie będzie u miała mi pomóc. Nie wiem czy w sumie w tej sytuacji jakoś można. Monia oleje tak jak mama ostatnio. Na tatę nie mam co liczyć i pozostaje mi Ola, ale nie umiem jej tak zaufać jak Bartkowi. Chyba tylko pozostaje mi praca.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz