...wiec przepraszam was bardzo za ewentualne braki. Dada juz się upominala że brak aktualności, ale po tygodniu choroby idzie sobie szczelic w glowe. W czwartek czeka mnie premiera nowego spektaklu. Zapierniczamy z pracą caly tydzień (do czw), pon wrocilam przed 20 do domu, dzisiaj nie bylam na treningu bo zwijalam się w kulkę na teatrze. Nie bylabym w stanie nauczyć się calego ukladu tak żeby jeszcze mieć pokaz 26.04. Czuje się jakbym zawiodla grupę. Jakbym zawodzila ludzi z teatru. Jakbym zawodzila Bartka, wszystkich przyjaciół, a przede wszystkim samą siebie. Ciężko mi. Chociaż jakoś lżej niż bylo. Kogoś brakuje i oczywiście wiem kogo ale żebym bardzo odczuwala jej nieobecność to nie. Czasami jak jade autem z Bartkiem to przypomina sobie ze Monia istnieje, ale nie jest juz moim Sherlockiem, ani ja Watsonem. To jest tylko Monia, która przegieła z Olą, która juz nie jest Mr Hudson, jest tylko Olą. A ja jestem tylko Krysią.
Wiem, bo znam siebie że nigdy za nikim nie tęskniłam chyba że kogoś mocno kochalam jak Szymona, albo jeszcze mocniej jak Bartka. Tak czy siak rzadko się zdarzalo żebym za kimś tesknila. Ale myslalam ze te dwa lata przyjaźni cos dla mnie znaczą. Czasami Monia poruszy się w kącie mojej glowy, ale nie jestem pewna czy za nią tęsknie. Wypomniala mi ostatnio ze obiecalam jej ze nigdy jej nie zostawie. Ma racje. Zrobilam bląd. Obiecalam cos niemożliwego. Teraz tego żałuję.
Tak czy siak mam dużo pracy. Jeszcze tydzień chora bylam i muszę ponadrabiac. Książkę mi przysłali wadliwą. Bo w niektórych momentach strony sa do gory nogami. Ehhh i jeszcze ta impreza w sobotę. Idzie się zaszczelic.
wtorek, 19 kwietnia 2016
Zarobiona jestem...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz