Jak Tosiek się upomina że nie ma nic na blogu to jest bardzo źle, ale fakt trochę go zaniedbałam. Na obozie nie miałam neta a potem dosyć dużo się działo. Ale może najpierw zacznijmy od Zakopanego.
W zakopanym było cudownie. Każdy obóz Extreme mi się podoba. Ale ten był wyjątkowo luźny. Treningi były mało wyczerpujące. Pogoda nam nie dopisała. Na początku było słonecznie ale potem cały czas lało.
Ja z moją koleżanką z zajęć tanecznych w Będzinie miałyśmy pokój z dwoma innymi dziewczynami z Zumby. Agnieszka- praktykantka na obozie która zachowywala się jak każdy obozowi z ale czasem prowadzila nam zajęcia. Paulina- bardziej uganiała się za takim jednym chłopakiem niż chodziła na zajęcia, a z tego powodu że miala juz 19 nic jej nie robili z tego że nie jest zawsze na treningach itp. Myślę że byla tam bardziej jako fotograf (ma papiery że nim jest już w sensie takim zawodowym) niż jako tancerka.
Tak czy siak mh z Sandrą jako jedne z tych najstarszych pomagałysmy w zbiórkach, organizacji zabaw imprez itp.
Dlatego tez pod koniec obozu kiedy pani Weronika (od jazzu) powiedziala na zbiórce że jeśli usłyszy chociaż szmer w jakimś pokoju po 22 (po ciszy nocnej) to cały pokój robi krzesełko (ćwiczenie wzmacniające, opkerasz się plecami o ścianę i siadasz na niewidzialnym krześle, uda zaczynają cie piec żywym ogniem, a ty zaczynasz płakać z bólu bo tak ci się napinają mięśnie). Potem zawitał do nas pan Darek (kierownik obozu, założyciel S. T. Extreme, dyrektor S. T. Extreme, instruktor break dance i wspaniały wyluzowalny człowiek) powiedział że Aga i Paula idą do chlopakow do bawialni pograć w gry itp i ze ja i Sandra możemy z nimi pójść bo nam to załatwił. Nie chcialysmy iść z Sandrą. Ja chcialam poczytać a ona popisać z ludźmi. Ale dziewczyny tak nas prosily ze powiedzialysmy ze pojdziemy że dojdziemy do nich za niedługo i że obiecujemy. Dziewczyny poszly a my z Sandrą stwierdziłhsmy ze to nie jest nasza gr znajomych wiec pojdziemy tam na 15min a potem powiemy że jesteśmy zmęczone i pojdziemy do pokoju. Zeszlysmy do bawialni. Wszyscy tam juz byli. Nie minęło 5min jak zeszla pani Weronika i pani Paulina (nasze trenerki i opiekunki). Pytały się nas co my tu robimy i czemu one o tym nic nie wiedzą że my tutaj zeszłyśmy itp. Powiedzkaly że mamy iść za nimi co zazwyczaj oznaczało karę tylko zdziwilam się bo w bawialni byl idealne ściany do robienia krzesełka a tam gdzie nas prowadzili ściany byly chropowate. Wchodzimy do pomieszczenia które dalej prowadzi na bilard i piłkarzyki i na stoliku są dwa kolorowe drinki z jakimiś owocami itd. Pomyslalam sobie no super my będziemy robić krzesło a pani Paulina i pani Weronika będą sobie popijac drinki. Ale one jak i cala reszta osób które przyszly za nami do tego pokoju zaczely nam dziękować za pomoc w obozie i te drinki są dla nas i że dzisiaj możemy z nimi zostać. Popłakałysmy się z Sandrą. Pogralismy w tłuczka i poszliśmy spać. Było zahebiscie
C. D N.
sobota, 30 lipca 2016
Zaległości
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz