Pierwszy dzień w Sielpi minął jako tako. Oczywiście soczki, soczki i jeszcze raz soczki. Byliśmy na plaży no i tak jak wszędzie PIAAAASEK!!! -,- Mieszkam w lesie i poszliśmy ze staruszkami do lasu nieogrodzonego dla odmiany i ojciec bawił się w wojsko, rzucał szyszkami i udawał ze to granaty. Co jak co ale ojca to mam udanego. Zasięg do dupy, wi fi praktycznie nie mam bo łapie tylko przy oknie z kompa a tel może łapać tylko na dworze. Ah te cudowne wakacje. Osobiście to wolałam zostać w domu. Ale przynajmniej soczków mam w chuj dużo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz