poniedziałek, 26 grudnia 2016

Od nowa

Moje ostatnie wpisy na blogu nie były cudowne. Ale dużo się działo. Jakoś sytuacja sama się opanowała a w sumie to bardziej od niej uciekłam. Konkretnie to od mamy. Po wigilii zostawiłam ją samą w domu i pojechałam nocować u Krzyska. Było fajnie. Następnego dnia od Krzyska odebrał mnie Bartek. U Bartka był rodzinny obiad i kolacja. Pogadałam z Patrykiem o Moni ale nikomu nie mogę powiedzieć co mi powiedział. Nawet Bartkowi nic nie powiedziałam. Słowo to słowo. Ale było miło u Bartka. Nie licząc małego wypadku. Nachyliłam się do Mary która siedziała na podłodze i ona mnie wystraszyła i uderzyłam dolną wargą w kant stołu. Mam aparat na zębach więc odbił się na wewnętrznej stronie wargi i mam tam teraz nie fajną ranę. Przyłożyła sobie lodu ale jak odstawiłam to to strasznie napuchlo. To było straszne. Jeszcze jakby mi się to w domu stało to ok ale u B.? (Będę w skrócie pisała że "B." To Bartek) No dziewczyny wiedzą jak to jest. My chcemy ZAWSZE być idealne i piękne a tu nagle wyskakuje mi buła na ustach która boli i nie mogę przez nią mówić i boli. To nie było przyjemne. Oczywiście nie chciałam się z tym obnosic no bo kto by chciał? Więc przy B. zastanawiałam się i odwracalam głowę. B. było potem smutno bo "traktowałam go jak powietrze" ale naprawdę to dla kobiety ogromny dyskomfort i powód do wstydu. B. i tak cudownie się zachowywał. Nie chwalę go bo jest moim ideałem ale dlatego że mimo iż byłam nie umalowana rozczochrana nie wyspana i z wielką bułą na twarzy to i tak mówił że jestem jego Księżniczką. To było kochane.
B. odwiózł mnie do domu o 1 w nocy czyli dziś. A dziś rodzinna posiadowa była u mnie i dobrze się bawiliśmy grając w kalambury. Było wyjątkowo dobrze.
Tak o to święta dobiegły końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz